Wszystko było dobrze
dopóki przestało być.
Przyszedł pewnego razu na wesele
i się już nie weselił.
Przestał rozmawiać z nami monologami.
Przy telewizji już nie był telewidzem.
Ale ja się cieszę, mój syn jest poetą!
Tylko pewnej nocy,
gdy spał,
zaczęły dusić go słowa.
Brzuszek od P wpadł do tchawicy.
Ogonek od Ę niezośnie połaskotał w krtań.
Kanciaste K,F i R wepchnęły się do nosa
i zatamowały dopływ normalności.